Zima, jaka by nie była - posiada dla mnie jedną, niezaprzeczalną zaletę oraz argument "za" - mogę nareszcie zaprosić do własnego ogrodu ptasich stołówkowiczów. Zaprosić, a następnie bacznie obserwować i cieszyć swoje oczy oraz serce. Obserwacja ptasich gości jest nie tylko bardzo miła, ale również pouczająca. To najlepsza forma nauki ich zachowań. Odwiedziło nas w tym sezonie w sumie 21 gatunków ptaków i każdy przejawia swoje osobliwe zwyczaje. Oto kilka z nich:
Raniuszek, tutaj jeden osobnik, ale znamienne są ich nagłe, grupowe naloty na ptasie pyzy. Obsiadają je całą chmarą z głośnym piskiem, a gdy się już najedzą, to zgodnie opuszczają ogród i na długo ślad po nich znika.
Stadko raniuszków - urzekające, ruchliwe i bardzo przyciągające uwagę.
Mazurek - mieszka ich u nas cała mafia i razem z wróblami zachowują się najgłośniej, robią niesamowity jazgot w ogrodzie. Jakoś tak raźniej się człowiek czuje, kiedy są obok:)
Dzwońce to baczni obserwatorzy, siedzą na najwyższych gałęziach wierzb
za płotem i długo trwa, zanim zdecydują się zlecieć niżej i skorzystać
ze stołówki.
Szczygieł to ptasi rarytas w naszym ogrodzie, niezwykle rzadko zaszczyca nas swoją obecnością. Gdy się już pojawi, zachowuje bardzo dużą pewność siebie i stanowczo, wręcz arogancko, odgania pozostałą ptasią drobnicę z karmnika.
Tutaj zięba wyjadająca słonecznik ze śniegu, który rozsypały z karmnika niechlujne sikorki. Przeważnie pojawia się para tych ptaków, samica z samcem. Taki wierny i uroczy team. Zięby potrafią na długo zasiąść w nieruchomej pozycji na gałązkach w pobliżu karmnika, tak jakby udawały, że wcale ich tutaj nie ma. Dla ruchliwych sikorek to nie do pomyślenia.
Sikora modraszka. Sikorki te, wraz z sikorkami bogatkami, są najodważniejsze ze wszystkich naszych ptasich gości, ale jednocześnie najbardziej ruchliwe, więc sfotografować je nie jest wcale łatwo. To one odpowiadają za najszybsze ubywania słonecznika z karmników:)
Sierpówka - para tych ptaków pojawiła się całkiem niedawno. Są bardzo płochliwe, przeważnie ostrożnie wydziobują resztki z ziemi, bacznie rozglądając się dookoła. Jeden raz odważyły się wejść do karmnika. Przy takich gabarytach, dla nikogo więcej miejsca już nie starczyło:).
Rudzik również pojawił się całkiem niedawno i bardzo mnie ucieszył swoją obecnością, ale raczej nie będzie naszym stałym gościem. Również jest bardzo płochliwy i ostrożny, mam wrażenie, że nie do końca czuje się dobrze w takiej bliskości od zabudowań.
Grubodziób przełamuje swoją płochliwość i odwiedza nas regularnie. Wykrada pestki słonecznika i odlatuje z nimi w wysokie zadrzewienia za płotem.
A oto postrach wszystkiego co fruwa, czuli krogulec. Gdy tylko ten drapieżnik pojawi się w okolicy, spłoszone ptaki natychmiast znikają, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Ogród pustoszeje i milknie na długo.
Kosy chyba najwcześniej się budzą. Ogród jest ich pełen, gdy jest jeszcze ciemno. Wychodząc do pracy przed świtem, widzę tylko czarne plamki na szarym trawniku. Zazdroszczę im, że mogą tutaj zostać, a ja wrócę dopiero późnym popołudniem. Ale raźniej jest wychodzić z domu wiedząc, że będą na mnie czekały:).
Dzięcioł duży to największy amator smalcu. Częstuje go tym przysmakiem podanym w filiżance, w końcu taki gość zasługuje na najlepsze traktowanie. Dzięcioły te są stałymi bywalcami naszej stołówki. Bywa, że jednocześnie posilają się trzy osobniki. W sytuacji, gdy czują jakieś zagrożenie, zastygają nagle w nieruchomej pozie i potrafią tak tkwić dosyć długo.
A oto nasze domowe obserwatorium, które skutecznie i na długo potrafi odciągnąć mnie od innych obowiązków:)